Pierwsze dni wiosny są tym razem bardzo łaskawe i dostarczają nam sporo słońca. Dla wielu osób właśnie ta pora jest tak naprawdę początkiem roku – dłuższe dni i wyższe temperatury zachęcają do zmian i podjęcia nowych aktywności. Dobrze znane hasło „wiosenne porządki” nie u wszystkich jednak wywołuje uśmiech na twarzy.
Nie każdy je lubi, nie każdy sobie z nimi radzi. W sieci można znaleźć mnóstwo rad, jak się do nich zabrać. Są też gotowe do pobrania plannery, z którymi łatwiej odhaczać poszczególne prace. A jak w domowe porządki zaangażować dzieci, znajdziecie w tym artykule na naszym blogu. Tutaj skupimy się na nieco innej przestrzeni.
Jeśli mamy już za sobą segregację ubrań, zabawek i sprzątanie mieszkania, czas na uporządkowanie otoczenia na zewnątrz. Przejdźmy więc dalej, czyli do ogrodu lub na balkon. Chociaż podwórko kojarzy się dzieciom przede wszystkim z zabawą, warto pokazać im, że wymaga także pracy, która przynosi – dosłownie i w przenośni – wspaniałe owoce. Początek wiosny to przede wszystkim porządki po zimie – wygrabienie pozostałych liści, zebranie gałęzi po ostatnich wichurach, umycie płytek, przygotowanie doniczek na kwiaty oraz uporządkowanie grządek, jeśli takie mamy. Nawet maluchy chętnie biorą udział w takich pracach, zwłaszcza gdy pokażemy im, że będą miały ładne miejsce do jeżdżenia rowerkiem czy bawienia się w chowanego. Przydadzą się tutaj miniaturowe narzędzia ogrodowe – łopatka, miotła, nieostre grabie, konewka i oczywiście małe rękawiczki. Wskazanie miejsca, które dzieci mają „uporządkować”, będzie dla nich oznaką traktowania ich zadania poważnie.
Pokażmy drzewa i krzewy, z których latem będą mogły zerwać owoce. Opowiedzmy przy tym, jak zmienia się przyroda w trakcie roku, jaki wpływ na życie roślin ma pogoda. Jeśli do tej pory nie mieliśmy grządek lub donic z warzywami, spróbujmy zorganizować choć jedną, by pokazać, jak z nasion powstają rzodkiewki lub rukola do kanapek. Umieszczanie nasionek w ziemi będzie dla dzieci zabawą samą w sobie. Tak samo jak sadzenie i podlewanie bratków w doniczkach. Gdy nastanie odpowiednia pora, postarajmy się o kilka sadzonek truskawek, poziomek, pomidorków. Maluchy będą miały okazję przekonać się, że owoce i warzywa nie biorą się „ze sklepu”. A radość i satysfakcja, które będą im towarzyszyć przy próbowaniu „własnych” upraw, okażą się bezcenne! Warto przy tym uzmysłowić dzieciom, jak ważne jest dbanie o to, co posadzimy lub zasiejemy – jak zachowa się roślina, która nie będzie miała regularnie dostarczanej wody lub dostępu do słońca. Dzięki temu dostrzegą, że ważna jest cierpliwość i systematyczność. Nauczą się odpowiedzialności za żywą istotę. Pomocna przy tym będzie lektura, która już wkrótce pojawi się w kolekcji książek Czytaj z Albikiem – seria „Pory roku”. Dzięki niej najmłodsze dzieci będą mogły poczuć się jak mali bohaterowie w trakcie wiosennych (i nie tylko) prac w ogrodzie.
Możemy razem z dziećmi szukać pomysłu na to, aby nasze rośliny nie padły ofiarą szkodników, np. zainwestować w podwyższone grządki, czyli warzywniki w skrzyniach. Wspólnie zastanówmy się, jak zabezpieczyć rośliny przed lubiącym kopać dziury psem. Jeśli dzieci są na tyle duże, prośmy je o pomoc w przytrzymaniu czegoś, przeniesieniu niedużego worka z ziemią lub konewki. Będzie to dla nich namiastka pracy w grupie. Posadźmy też zioła takie jak mięta, tymianek, bazylia, melisa – dzięki wyraźnym zapachom możemy stworzyć dzieciom prawdziwą ścieżkę sensoryczną! Pokażmy im zastosowanie tych ziół w kuchni. Wspólnie sprawdźmy, które z nich rzeczywiście odstraszają komary. A po wspólnych pracach pora na relaks i zabawę! Warto zadbać o to, żeby wysiłek dzieci został doceniony, a one same miały czas na zupełną beztroskę na świeżym powietrzu.
Jeśli nie mamy ogrodu ani balkonu, na którym możemy umieścić doniczki, nie zniechęcajmy się! W wielu miastach (m.in. w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku) coraz częściej pojawiają się ogrody społeczne. To dość nowa i ciekawa inicjatywa, której celem jest nie tylko integracja lokalnej społeczności i stworzenie miejsca rekreacji, ale także edukacja i angażowanie w ogrodowe prace dorosłych i dzieci. Sprawdźmy, czy w naszej okolicy jest już takie miejsce. Jeśli nie, może warto udać się z takim pomysłem do zarządzających osiedlem lub razem z sąsiadami postarać się o zorganizowanie takiej przestrzeni?
Wyjście do ogrodu społecznego można połączyć z wycieczką rowerową, spacerem lub wizytą na placu zabaw. W prężnie działających ogrodach społecznych organizowane są warsztaty (np. robienia kosmetyków ekologicznych), spotkania ze specjalistami (np. z pszczelarzami, jeśli są pasieki, albo ogrodnikami), festyny, wspólne grillowanie. Jeśli regulamin zezwala, można nawet zorganizować urodziny dziecka. W ogrodzie społecznym znajdziemy donice (często z recyklingu), niezbędne narzędzia do uprawiania ziół, warzyw oraz roślin ozdobnych, a także leżaki, stoły, ławy. W pobliżu mogą być małe szklarnie, kompostowniki, karmniki i budki lęgowe dla ptaków. Zatem brak własnego ogrodu nie pozbawia nas korzyści z posiadania wyhodowanych przez siebie warzyw czy owoców! A dla dzieci to kolejne miejsce integracji i obcowania z naturą.
Jak widać, wiosenne porządki w ogrodzie wcale nie muszą być zadaniem tylko dla dorosłych. Nie od dziś wiadomo, że przykład idzie z góry, więc przede wszystkim nasza postawa przekona dzieci, że warto dbać o swoje otoczenie. Dzięki adekwatnemu do wieku i pomysłowemu zaangażowaniu naszych latorośli w ogrodowe czynności zbudujemy w dzieciach poczucie obowiązku już od najmłodszych lat. A budząca się do życia przyroda to doskonały moment na zaszczepienie w nich zainteresowania naturą, ochroną środowiska czy cyklem życia roślin i zwierząt, które możemy spotkać w ogrodzie, parku lub lesie. Nie traćmy więc okazji, by pokazać dzieciom, że wykonywanie obowiązków przynosi widoczne gołym okiem efekty, a może być przy tym przyjemne i nosić w sobie element zabawy. Wtedy im też przyjdzie to… naturalnie.
Tekst: Natalia Gamrat