Koniec roku to doskonały moment, aby na chwilę zatrzymać się i przemyśleć wszystko, co wydarzyło się przez minione dwanaście miesięcy. Grudzień to czas refleksji i podsumowań, w którym możemy ocenić , na ile udało nam się zrealizować plany i marzenia. Nie zawsze jednak jesteśmy zadowoleni z tego, co udało nam się osiągnąć, bo okazuje się, że z dziesięciu postanowień noworocznych zrealizowaliśmy jedno. Nie bądźmy jednak dla siebie zbyt surowi. Porażki są po to, aby wyciągać z nich lekcje na przyszłość.
Niezrealizowanie postanowień bywa czasem wynikiem pecha. W tym roku epidemia stanęła na drodze wielu naszym marzeniom i celom. Ograniczenia w przemieszczaniu się przekreśliły nasze marzenia o podróżach, a jeszcze gorzej, gdy choroba wtargnęła w nasze życie i walka o zdrowie wypełniła naszą codzienność. Najczęściej jednak nie dotrzymujemy swoich postanowień z dwóch powodów. I wcale nie jest to złe fatum, ale nierealistyczny cel i brak planu. Na szczęście są to rzeczy, na które możemy łatwo wpłynąć i sprawić, że podsumowanie kolejnego roku będzie dla nas na plus.
Postawiony cel i to każdy, nie tylko ten w ramach noworocznych postanowień, powinien być realny. Czasami tę realność może być nam trudno ocenić, ale nie możemy za cel obierać sobie dokonań, będących poza naszym zasięgiem. Skazujemy się wówczas na porażkę. Trzeba się więc zastanowić, czy nasz plan jest wykonalny, czy dajemy sobie na niego wystarczającą ilość czasu i czy mamy zasoby umożliwiające jego realizację. Przykładowo, jeśli za cel wyznaczymy sobie przebiec maraton, a do tej pory raczej rzadko ruszaliśmy się z sofy, to ten zamiar jest góry skazany na porażkę, albo nawet na poważną kontuzję. Jeśli jednak za cel wyznaczymy sobie intensywny, godzinny spacer trzy razy w tygodniu, to już brzmi realniej, prawda? To cel, który zapewni nam minimum ruchu i może być doskonałym wstępem, dla dalszych, bardziej ambitnych dokonań. Nie warto więc stawiać sobie wielkich nieosiągalnych celów, ale mniejsze i cieszyć się małymi sukcesami. Radość z małych postępów wzmacnia nasza wiarę w osiągnięcie sukcesu. Każdy cel powinien także dać się zmierzyć. Musimy po prostu wiedzieć, kiedy cel osiągamy i czy udało nam się to zrobić na czas.
Dla osiągnięcia celu niezbędny jest plan. Dobre planowanie zapewni nam łatwiejsze osiągniecie celu, ale i także znacznie ułatwi życie codzienne. Planowanie pozwala także obniżyć poziom stresu, bo wiemy jaka jest kolejność i priorytety naszych działań. Za każdym sukcesem stoi dobry projekt, a nie przypadek. Bez planu łatwo utknąć w chaosie przypadkowych działań. Warto zdobyć praktyczną wiedzę na temat organizowania codzienności. Sposobów jest wiele. Można sięgnąć na przykład do poradników. Taką wyróżniająca się pozycją jest bestsellerowy Esencjalista Graga McKeowna. Autor pokazuje w nim, jak zaplanować strategię dla swojego sukcesu. Teorię wygłoszoną w książce okrasza licznymi przykładami z życia ludzi sukcesu.
Zasada pierwsza - w planie nie może być za dużo.
Myślą przewodnią książki jest zasada „mniej, ale lepiej”, co oznacza, że aby być skutecznym w tym co robimy, musimy ustalić priorytety. Jeśli tego nie zrobimy, inni zrobią to za nas, co niekoniecznie nas uszczęśliwi i przybliży do realizacji wymarzonego celu. Mamy nawet w naszym języku przysłowie doskonale oddające ideę esencjalizmu, a mówi ono o łapaniu wielu strok za ogon, bo gdy złapiemy tych sroczych ogonów zbyt wiele, nie mamy szans na utrzymanie ich wszystkich. Część z nich odleci, a z nimi nasze marzenia o zrealizowanym celu. Zostanie nam pustka i rozczarowanie sobą. Dlatego musimy spośród tego, co robimy wybrać, to co ważne i nauczyć się rezygnować z niektórych rzeczy. Wiążę się to także z utrzymywaniem asertywnej postawy.
Zasada druga – sztuka odmowy
Czasami inni próbują nam narzucić swoje priorytety, zasypując nas swoimi prośbami. Nierzadko spełnianie życzeń innych oddala nas od realizacji naszego planu. Dlatego, co bardzo istotne, należy nauczyć odrzucać prośby innych, których spełnienie będzie kolidowało z naszymi celami. Co ciekawe taka odmowa nie zawsze jest rozczarowaniem dla drugiej strony. Dobrze wyjaśniony powód odmowy wcale nie przysporzy nam niechęci i nikt nie będzie do nas żywił urazy. Często boimy się odmawiać, szczególnie w pracy. Wówczas warto wyjaśnić szefowi lub koleżance, że praca nad projektem jest bardzo angażująca i spełnienie prośby wydłuży czas ukończenie projektu o tydzień. Takie jasne przedstawienie stanowiska i konsekwencji zmiany planu sprawi, że druga strona będzie miała dla nas więcej zrozumienia.
Zasada trzecia – eliminowanie pożeraczy czasu
Jeśli już wybraliśmy swoje realne cele (lub jak to wielu z nas nazywa: postanowienia noworoczne) i zrobiliśmy plan działania, to jedyne co trzeba zrobić, to trzymać się ustalonego harmonogramu. Jak to zrobić? Jak zarządzać czasem, by nasze działania były skuteczne? Warto przede wszystkim zastanowić się, gdzie marnujemy najwięcej czasu, oddalając się tym samym od wyznaczonego celu. W wielu przypadkach będą to… social media. Wszelkie serwisy społecznościowe to pożeracze czasu. Scrollując tablicę gubimy cenne minuty, a nawet godziny, które moglibyśmy spędzić znacznie bardziej wartościowo. Niemiejmy jednak do siebie zbyt wielkich pretensji z tego tytułu. Media te zostały tak zaprojektowane, aby nas jak najbardziej wciągać. Co możemy zatem z tym zrobić? Zainstalować blokady, które informują nas o upływie wyznaczonego czasu na spędzenie w internetowych społecznościach.
Zasada czwarta – zaczynaj od najtrudniejszego
Mając listę rzeczy do zrobienia zawsze należy zaczynać od tych najtrudniejszych. A część z nas ma tendencję do odkładania tego, co najtrudniejsze i najcięższe na sam koniec. To błąd, bo mierzymy się z najtrudniejszym zadaniem wtedy, gdy już jesteśmy zmęczeni, a naszemu umysłowi daleko do świeżości.
Nie róbmy też wszystkiego na raz, ustalmy harmonogram i kolejność. Do następnego zadania przystępujmy, gdy ukończymy pierwsze. W osiąganiu celu nie pomaga nam także patrzenie w przeszłość i rozpamiętywanie porażek. Warto skupić się na teraźniejszości, a z przeszłości zabrać tylko wnioski. Świadomość tego, co uniemożliwiło nam osiągnięcie sukcesu w przeszłości jest cenną lekcją, która przybliża nas do realizacji celu.
Zasada piąta – doceń siłę przemyśleń
Tu docieramy do kolejnego obowiązku każdego esencjalisty – przeznaczaniu czasu na przemyślenia. Dajmy sobie choć godzinę tygodniowo tylko na myślenie o swoim czasie, priorytetach i marzeniach. Pomoże nam to udoskonalić plan i nabrać sił. Starajmy się także wyeliminować wówczas wszystkie bodźce z zewnątrz. Jeśli nie możemy tego zrobić w domu, to wybierzmy się na medytacyjny spacer po spokojnej okolicy. Ten czas sam ze sobą może nam przynieść nowe pomysły i rozwiązania. Starodawne porzekadło mówi: „ Każ mi ściąć drzewo w sześć godzin, a cztery z nich poświecę na ostrzenie topora.” Czasem warto dwie trzecie naszej energii poświęcić na przygotowanie się do zadania. Wtedy sięgnięcie po cel pójdzie jak z płatka!
Zasada szósta – prowadź dziennik
Warto także prowadzić dziennik. Nasza pamięć jest bardzo ulotna, prowadzenie choćby lapidarnych notatek pozwoli nam na lepsze wyciąganie wniosków z naszych działań. Łatwiej będzie nam wyłapać schematy i trendy, ocenić postępy, bo małe zmiany trudno zauważyć. Możemy także obserwować swój progres. Na przykład, gdy trenujemy warto odnotowywać nasze treningi. Po pół roku, gdy wrócimy do notatek będziemy mogli ocenić, czy dbamy o nasza formę lepiej, czy wydarzyło się coś, co spowodowało, że tygodniowa ilość treningów spadła. Do tego celu doskonale przydadzą nam się kalendarze książkowe lub wszelkiego rodzaju planery na urządzeniach mobilnych. Warto mieć bowiem zawsze przy sobie ów dziennik, w którym skorygujemy nasz plan na bieżąco i odnotujemy w nim nasze zamierzenia na przyszłość.
Wszyscy chcielibyśmy, aby sięganie po cele i dotrzymywanie postanowień było łatwe. Niestety wtedy zdobywanie ich nie byłoby tak satysfakcjonujące. Możemy jednak, spróbować wykorzystać te rady, które z powodzeniem stosują u siebie ludzie sukcesu i choć trochę ułatwić sobie drogę na szczyt. Powodzenia w nadchodzącym Roku!
Tekst: Agnieszka Tylek