Zabawy na świeżym powietrzu większość dzieci ma pod dostatkiem latem. Im robi się zimniej i ciemniej, tym tych zabaw jest mniej. A nie powinno! Powinno się codziennie korzystać z ruchu na świeżym powietrzu, choć krócej. Jesień i zima to żadna wymówka, aby na spacer nie iść, wszak nie ma złej pogody, tylko… złe ubranie. Jeśli chcemy się zmierzyć z srogimi warunkami pogodowymi warto ubrać się na cebulkę. To niezawodny sposób utrzymania właściwej temperatury ciała. Zaletą wielu warstw jest także to, że nie przegrzejemy organizmu, bo łatwo możemy pozbyć się jednej z nich, gdy na przykład nieoczekiwanie na spacerze przygrzeje nam słońce. Zaprzyjaźnijmy się więc z peleryną i kaloszami i wyruszajmy zaczerpnąć świeżego powietrza nawet w deszcz. Takie stawianie czoła trudnym warunkom wzmacnia nasz układ odpornościowy. Organizm przyzwyczaja się do tego, że może mu być raz zimno, a raz ciepło i po pewnym czasie, gdy zaskoczą nas trudne warunki i przemokniemy na deszczu, nie osłabi to naszego układu odpornościowego – krótko mówiąc nie przeziębimy się tak łatwo.
Niech spacer będzie przygodą!
Spacer nie musi być nudny. Spróbujmy zabierać nasze dzieci w różne miejsca lub zmieniajmy trasę spaceru. Nowe otoczenie może być wystarczającym bodźcem to tego, by na spacery uczęszczać chętniej. Będzie to i dla nas, rodziców, ciekawa odmiana. Jak inaczej możemy uatrakcyjnić pobyt na świeżym powietrzu? Oto kilka sposobów:
Zamieńmy spacer w… ekspedycję naukową
Taki spacer będzie miał oprócz pozytywnego wpływu na zdrowie, walor edukacyjny. Do tej zabawy będzie niezbędny mikroskop, który wykorzystamy po powrocie. Nie musimy wcale wyposażać się w super drogi sprzęt – do rozpoczęcia przygody w poznawanie mikroświata świetnie nada się mikroskop cyfrowy na USB, który kupimy za kilkadziesiąt złotych. Ten niewielkich rozmiarów aparat sprawi, że na ekranie komputera zobaczymy nasz preparat w kilkusetkrotnym powiększeniu! Naszym zadaniem na spacerze, będzie więc zdobycie próbek do badania. Mogą to być zasuszone kwiaty, nasionka, piasek lub ptasie piórko. Zbierzmy te materiały to torebek, plastikowych pudełek lub słoiczka. Po powrocie do domu pooglądajmy nasze znaleziska! Niech dzieci przekonają się na własne oczy, że liście mają nerwy, którymi dostarczają „pożywienie”, że nie znajdziemy dwóch takich samych ziarenek piasku i że szare piórko ma niesamowicie ciekawą strukturę!
Będąc w parku lub w lesie możemy nauczyć dzieci bardzo przydatnych survivalowych sztuczek, które ułatwią im orientację w terenie. Nigdy przecież nie wiadomo, co nam się w życiu przyda, a umiejętność wyznaczania kierunków, może kiedyś nas ocalić. Jedna z metod wyznaczania stron świata to metoda… kija. Aby ją zaprezentować naszym pociechom, musimy być na otwartej, słonecznej przestrzeni tuż przed południem i wbić w ziemię patyk. Padający cień tego patyka równo o godzinie 12:00 wyznaczy nam północ.
Co zrobić, gdy jednak słońce nie dopisało i wybraliśmy się na spacer w godzinach popołudniowych? Wtedy odpowiedzi trzeba szukać w naturze. Musimy znaleźć samotnie rosnące drzewo, bo takie najwiarygodniej pomoże nam wyznaczyć kierunek południowy. Gdy uda nam się je znaleźć to dobrze się mu przyjrzyjmy. Oceńmy wspólnie z dziećmi, z której strony ma bardziej wybujałe gałęzie i/lub bardziej porasta liśćmi. Tam bowiem, gdzie drzewo jest lepiej rozwinięte znajduje się południe, a słońce świeci dłużej i do rośliny dociera więcej energii słonecznej, niezbędnej do przeprowadzenia procesu fotosyntezy.
Są także rośliny, które nie lubią ostrego słońca. Bujniej rosną w zacienionych miejscach. Takimi roślinnymi wskaźnikami północy są mech i porosty. Poszukajmy więc z dziećmi w parku lub w lesie omszałych pni lub zboczy i sprawdźmy za pomocą kompasu lub aplikacji w telefonie czy rzeczywiście wyznaczają północ.
Gdy prawdziwa zima dopisze…
Tegoroczna zima w wielu regionach okazała się zimą prawdziwą! Zagościł u nas mróz i śnieg. To daje ogromne pole do zabaw dla naszych dzieci. W końcu możemy wybrać się na sanki, które od lat kurzyły się w piwnicy, ulepić bałwana (i to nie jednego!) i robić orzełki na śniegu. Ale to przecież wie każdy! Co możemy zrobić jeszcze intersującego z śniegiem w roli głównej? Na przykład śniegową latarnię. Będzie nam do tego potrzebna świeczka, butelka, śnieg i ciepłe rękawice. Butelkę (tu najlepiej sprawdzi się wysoka szklana butelka) postawmy w miejscu, gdzie chcemy mieć śniegową latarnię. Następnie obsypmy ją śniegiem tak, aby utworzył się wokół niej kopczyk. Ubijmy go nieco, a gdy się osypuje, możemy spryskać go wodą – to go utwardzi. Gdy kopczyk jest już gotowy delikatnie wyjmujemy butelkę. W tunel, który powstał wstawiamy zapaloną świeczkę i śniegowa latarenka jest gotowa! Oczywiście najefektowniej wygląda ona po zmierzchu.
Jeśli temperatura spadnie znacznie poniżej zera na spacer zabierzmy zestaw do robienia baniek mydlanych. Dzieci będą zachwycone! Puszczane bańki bardzo szybko zamarzają, a na ich cienkich ściankach tworzą się niezwykłe wzory. To intersujący sposób na pokazanie dzieciom zjawiska zamarzania.
Zamieńmy spacer w poszukiwanie skarbu!
To doskonała propozycja na aktywny wypoczynek także i dla większej grupy dzieci. Możemy tę propozycję zabawy wykorzystać w trakcie urodzinowego przyjęcia lub umówić się z mamami z okolicy na „akcję poszukiwania skarbu”. Skarbem może być wszystko – do pudełka, które będziemy ukrywać możemy schować słodycze lub drobne upominki, to nie ma większego znaczenia, bo najfajniejsze będzie szukanie! Gdy ukryjemy skarb, musimy naprowadzić na niego w 7-10 krokach, tak, aby dzieci znajdowały po kolei wszystkie wskazówki. Do tego celu możemy użyć rebusy, rymowane zagadki, zadania logiczne lub zadania wyzwania. Warto zagadki umieścić w kopertach lub, gdy to konieczne, w plastikowych woreczkach. Zagadkę startową możemy podarować dzieciom w domu. Dalszych wskazówek muszą szukać według scenariusza. Oto przykłady niektórych wskazówek:
Zagadka numer 1
W tej kopercie znajdziecie rozsypane litery, musicie ułożyć z nich wyraz. Ten wyraz to podpowiedź, gdzie znajdziecie kolejną wskazówkę. (Może to być na przykład TARAS, gdzie ukryjemy przed dziećmi kolejną wskazówkę).
Zagadka numer 2
Kolejną wskazówkę schowały ptaszki. Oto podpowiedź:
Sikorka tam obiadek spożywa, gdy nasypie jej ziarenek osoba życzliwa.
Już wiesz gdzie? (Chodzi oczywiście o karmnik).
Zagadka numer 3
Mama ma dla was pełne c witaminy kawałki cytryny! Gdy je zjecie, kolejną wskazówkę od mamy dostaniecie.
Zagadka numer 4
Kolejną wskazówkę w zaspie śniegu znajdziecie, gdy w lewo 5 kroków od największego drzewa pójdziecie.
Zagadka numer 5
Zanim do domku wejdziecie, ładnie tam buciki wytrzecie. (Kolejna zagadka znajduje się pod wycieraczką).
Ruch to zdrowie!
Każdy wie, że ruch to zdrowie, a ruch na świeżym powietrzu liczy się podwójnie. Pozwala dotlenić i zahartować organizm. Po spacerze lepiej pracuje układ oddechowy, mózg i serce. Poprawia się także metabolizm i apetyt, na co szczególnie liczą rodzice tzw. niejadków. Nie rezygnujmy więc z ruchu na świeżym powietrzu i w zimie.
Argument przeciwko: smog
Smog to tak naprawdę jedyna przeszkoda w zabawie na świeżym powietrzu. Do tego, jak bardzo jest szkodliwy, nie trzeba przekonywać już nikogo. Smog spowija nie tylko miasta, ale i obszary wiejskie. Jest wszędzie tam, gdzie korzysta się z tradycyjnych metod ogrzewania. Potęguje go dodatkowo brak wiatru i położenie. Szczególnie narażone są na jego występowanie miasta położone w kotlinach i dolinach. Rosnąca świadomość ekologiczna i rozwój technologii alternatywnych źródeł energii to nadzieja, że kiedyś z tym smogiem się uporamy. Na ten moment możemy, oprócz przykładnego ograniczania emisji spalin, monitorować poziom zanieczyszczenia powietrza. Tu z pomocą przychodzą nam liczne aplikacje, które sprawdzają poziom pyłów w miejscu naszego zamieszkania. Tak więc warto przed spacerem zerknąć do aplikacji i jeśli nasza okolica jest czerwona (czyli spowita smogiem), to należy rozważyć przeniesienie zabawy na inną porę. Czasami poziom zanieczyszczeń jest dużo większy w godzinach porannych, a wieczorem jest już bezpiecznie. Tak więc weźmy latarki w dłoń (będą dodatkowym urozmaiceniem zabawy) i wyruszajmy!
Tekst: Agnieszka Tylek