„Metoda Helen Doron – Early English naśladuje proces, w jakim małe dzieci uczą się swojego języka ojczystego”, mówi o nauce angielskiego Barbora Tošenovská, która w całej Republice Czeskiej prowadzi oddziały szkół stosujących te zasady. Ostatnio współpracowała z ALBI przy książce, która sprawi radość nie tylko dzieciom.
Kiedy po raz pierwszy zetknęła się Pani z metodą Helen Doron – Early English?
O metodzie Helen Doron English po raz pierwszy usłyszałam jesienią 2003 roku od męża swojej mojej koleżanki. Byłam wtedy na studiach, a jednocześnie dorabiałam jako tłumaczka w jego firmie. Pewnego dnia zadzwonił do mnie i powiedział, że znalazł w internecie bardzo ciekawy program do nauki języka angielskiego dla dzieci i że byłoby wspaniale, gdyby taka mała szkoła istniała także u nas, w Opawie. Ten pomysł od razu mi się spodobał, dlatego zdecydowaliśmy, że razem udamy się na zwiady do Tych w Polsce, gdzie działał jeden z oddziałów. W Tychach po raz pierwszy zobaczyłam na własne oczy, z jakim entuzjazmem dzieci mogą chodzić do „szkoły” i że naprawdę istnieje sposób, aby całkiem naturalnie i bez przymusu, a przy tym niezwykle efektywnie uczyć dzieci angielskiego.
Mgr Barbora Tošenovská, metodyczka i wieloletnia lektorka programu Helen Doron English
Jak została Pani menadżerką szkoły językowej Helen Doron?
Po mojej pierwszej wizycie sprawy nabrały rozpędu i już we wrześniu 2004 roku otworzyliśmy w Opawie pierwsze w Czechach centrum nauczania HDE (Helen Doron English) i rozpoczęliśmy pilotażową naukę. Już po kilku miesiącach okazało się, że HDE było strzałem w dziesiątkę. Dlatego w styczniu 2005 roku podpisaliśmy umowę na wyłączne przedstawicielstwo na całą Republikę Czeską. Z upływem czasu i wraz z rosnącą liczbą nowych oddziałów zaczął się zmieniać także zakres moich obowiązków w pracy – zamiast uczyć dzieci, zaczęłam zajmować się administrowaniem i kierowaniem oddziałami, naborem nowych nauczycieli i partnerów licencyjnych, rozwojem naszej sieci franczyzowej oraz doradztwem w dziedzinie nauki języka angielskiego.
Istnieje 85 oddziałów, do których uczęszcza ponad 9000 uczniów. Wydaje się, że to ulubiona metoda nauczania. Na czym polega jej główna zaleta?
Metoda Helen Doron w istocie imituje proces, w jakim małe dzieci uczą się swojego języka ojczystego. Wykorzystuje zasady, które dla człowieka są całkiem naturalne i automatyczne. Uczy języka poprzez połączenie wrażeń wizualnych, słuchowych i ruchowych, nie bazuje na nabytym już zasobie słów z języka ojczystego. Właśnie dlatego dzięki tej metodzie nawet zupełnie małe dzieci mogą się uczyć języka obcego.
W swoim nauczaniu wykorzystuje Pani tzw. technologię rzeczywistości rozszerzonej. Czy mogłaby Pani opisać, czym to właściwie jest?
Rzeczywistość rozszerzona (augmented reality) oznacza przedstawienie czegoś rzeczywistego, ale uzupełnionego o elementy cyfrowe. To stosunkowo młoda technologia, która znajduje zastosowanie w wielu różnych dziedzinach, np. w edukacji. Do niektórych podręczników HDE zostały dodane elementy, które za pośrednictwem specjalnej aplikacji uczeń pobiera na tablet lub smartfon, zmieniając statyczną publikację w interaktywną pomoc do nauki. Technologia rzeczywistości rozszerzonej w tym konkretnym przypadku umożliwia bowiem „ożywienie” ilustrowanych postaci w 3D.
Razem z ALBI zrealizowała Pani projekt MY FIRST ENGLISH. O co właściwie chodzi?
Współpraca HDE z ALBI jest pierwszą tego rodzaju, jaką podjęliśmy w okresie naszej działalności, i jestem nią zachwycona. Efektem pierwszego wspólnego projektu jest piękna interaktywna książka przeznaczona do nauki i ćwiczeń z języka angielskiego dla dzieci w wieku od 3 do 7 lat. Książka zawiera osiem 8 popularnych tematów, w ramach których uczy dzieci słówek i prostych zdań w zabawowej formie, za pomocą wesołych piosenek i quizów. Oprócz instrukcji, jak obsługiwać książkę mówiącym piórem Albik, cała książka jest wyłącznie w języku angielskim, ponieważ w Helen Doron nie tłumaczymy, ale uczymy dzieci myśleć po angielsku.
Uczycie dzieci odbierać angielski jako drugi język, a nie jako język obcy. Czy duży nacisk kładzie się na przykład na gramatykę?
Gramatyka, chociaż nie jest lubiana, ma zasadnicze znaczenie przy nauce każdego języka i tak samo jest w przypadku HDE. Nie da się nauczyć dobrze języka bez opanowania jego struktury gramatycznej. Najmłodsze dzieci przyswajają sobie struktury gramatyczne w sposób automatyczny i całkowicie naturalnie na podstawie tego, co słyszą od nauczycieli i z nagrań, które w domu puszczają im rodzice. Gramatyka nie jest im wyjaśniana ani nie jest odrębnym przedmiotem nauczania. Ktoś może zatem odnieść wrażenie, że w HDE nie uważamy gramatyki za ważną i nie zajmujemy się nią w procesie nauczania. W rzeczywistości jest jednak odwrotnie – to celowy proces. Poprzez regularne odsłuchiwanie wielokrotnie powtarzanych konkretnych i specjalnie zestawionych nagrań zapewniamy naszym uczniom codzienny kontakt z językiem angielskim. W ten sposób stopniowo osiągamy to, że dziecko zaczyna automatycznie odbierać i przyswajać sobie podstawowe struktury gramatyczne. Następnie w czasie lekcji ćwiczymy ich użycie za pośrednictwem gier i konkursów i innych zabawowych zajęć.
Od którego roku życia dzieci mogą się uczyć języka tą metodą? Wiemy, że Pani córka zaczęła uczyć się angielskiego już w wieku 8 miesięcy. Jak zatem przebiegają kursy dla najmłodszych?
Nauka najmłodszych dzieci odbywa się w małej grupie, maksymalnie 8 dzieci, i wyłącznie w języku angielskim. Różnica w porównaniu z kursami dla starszych dzieci polega na tym, że na każdej lekcji jest obecny także rodzic, który jest aktywnym uczestnikiem nauki razem z dzieckiem. Absolutną podstawą jest regularne, codzienne słuchanie nagrań z tłem dźwiękowym w domu, dzięki czemu dziecko stopniowo wchłania melodię, rytm i podstawowe struktury gramatyczne języka angielskiego. Dzięki temu ma codzienny kontakt z językiem angielskim i przyswaja sobie język całkowicie naturalnie, na tej samej zasadzie jak swój język ojczysty. Za pomocą metody Helen Doron dzieci mogą się uczyć języka już od 3 miesiąca życia.
Czy pamięta Pani pierwszą angielską rymowankę lub piosenkę swojej córki?
Oczywiście. Była to odmiana rymowanki „Tu sroczka kaszkę warzyła”, tzw. tickle-touch rhyme:
Slowly, slowly, very slowly creeps the garden snail. Slowly, slowly, very slowly up the garden rail. Quickly, quickly, very quickly runs the little mouse. Quickly, quickly, very quickly to his little house.
W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że dzieci do ukończenia 7 lat są jak gąbka…
Małe dzieci są w stanie przyswoić sobie dowolną liczbę języków, z którymi mają stały, regularny i powtarzalny kontakt. Nie muszą pochodzić z rodziny dwujęzycznej, aby poza językiem ojczystym nauczyć się więcej języków. Powód jest prosty. W chwili urodzenia automatyczne odbieranie melodii, rytmu i struktury języka jest prawdopodobnie tą najbardziej kompleksową zdolnością, jaką człowiek posiada. Do osiągnięcia 7 lat wszystkie wrażenia związane z mową i językami są zapisywane w tym samym obszarze mózgu. Po ukończeniu 7 roku życia dla poszczególnych języków tworzy się własna sieć neuronów, każdy język ma już w mózgu swój niezależny ośrodek językowy. Właśnie dlatego małe dzieci dużo łatwiej niż dorośli uczą się nowego języka. Wystarczy, gdy jest spełniony jeden podstawowy warunek, a jest nim właśnie zapewnienie regularnego, powtarzalnego kontaktu z danym językiem.
Czy tę metodę można również zastosować na przykład w nauczaniu seniorów?
Metodę można stosować w odniesieniu do jakiejkolwiek kategorii wiekowej, czyli także u seniorów. Z pewnością jednak nie zakładałabym, że ich postępy w nauce będą tak szybkie jak u dzieci – właśnie z powodów, które wymieniłam powyżej.
Jaka jest Pani opinia o „klasycznej”, szkolnej nauce języków obcych w Czechach?
Poziom nauczania języków w szkolnictwie państwowym, dotyczy to zwłaszcza szkół podstawowych, poprawił się wprawdzie w ciągu ostatnich 10 lat, ale według mnie wciąż jest niewystarczający. Nie chcę urazić niektórych znakomitych kolegów anglistów, wrzucając ich wszystkich „do jednego worka”. Wiem, że wielu z nich uczy na wysokim poziomie. Jako metodyczka i trenerka nauczycieli języka angielskiego w szkołach podstawowych wiem jednak także, że znaczny procent anglistów nie zna wystarczająco dobrze języka, by móc w ogóle kogokolwiek uczyć. Wielu także nie ma optymalnych warunków do nauczania, potrzebnego zaplecza technicznego, pomocy naukowych i tak dalej. Dodatkowo niektórzy muszą jeszcze walczyć z niedostatecznym wsparciem ze strony kierownictwa. Wszystkie te aspekty w sposób oczywisty znajdują codziennie odzwierciedlenie w poziomie nauczania w szkołach, a wyniki osiągane przez dzieci są takie, jakie są…
Czy za pomocą HDE można uczyć także innego języka niż angielski? A jeśli tak, to czy planują to Państwo wprowadzić w swoich oddziałach?
HDE to program ukierunkowany bezpośrednio i wyłącznie na język angielski. Jego dzisiejsza forma kształtowała się przez 35 lat. Nie jestem pewna, czy można by było ten program „przestawić” na inny język, a jednocześnie zachować jego wysoką jakość i efektywność. W tej chwili na pewno niczego podobnego nie planujemy.
Co doradziłaby Pani rodzicom, którzy chcą poznać tę metodę nauki języka?
Zainteresowanych nauką, odsyłam do stron internetowych lokalnych szkół Helen Doron. Wiele z nich daje możliwość wzięcia udziału w pokazowej lekcji w oddziale, który sami wybrali, wraz ze swoimi dziećmi. Lekcja pokazowa jest bezpłatna i całkowicie niewiążąca. Podczas wizyty w oddziale rodzice dowiedzą się wszystkiego o organizacji nauki, funkcjonowaniu naszych ośrodków i będą mogły przejrzeć nasze materiały nauczania.
Metodę stworzyła przed 30 laty lingwistka Helen Doron, obserwując swoją córkę uczącą się gry na skrzypcach. Metoda Suzuki, którą w czasie gry wykorzystywała jej córka, jest ukierunkowana na melodię, a nie na nuty. Helen Doron uświadomiła sobie, że taką samą zasadę można analogicznie zastosować także do nauki języków obcych. Opracowała w ten sposób specjalną metodykę, która rozsławiła jej nazwisko na całym świecie.
Tekst: Viola Černodrinská Zdjęcia: Archiwum B.Tošenovskiej, HDE i Getty Images