"Chciałam stworzyć nowoczesną, i też trochę zabawną, szczególnie w wersji ilustracyjnej, wersję polskich legend przeznaczoną dla dzieci".
Aniu, masz ogromny dorobek ilustracyjny i pisarski. Jednak nigdy dotąd nie tworzyłaś książki interaktywnej. Podobała Ci się ta praca? Od razu przekonałaś się do projektu Czytaj z Albikiem?
Z projektem Czytaj z Albikiem zapoznałam się dopiero wówczas, gdy zaprosiliście mnie do współpracy. Dla mnie, jako autorki tekstów i ilustratorki książek dla dzieci, najważniejszy jest tekst dopełniony inteligentną ilustracją, czyli taką, która nie jest jego wierną kopią, ale otwiera narrację na nowe obszary, staje się pretekstem do snucia kolejnej opowieści i refleksji.
Na początku pióro Albik wydało mi się zbędnym gadżetem, bo książka broni się sama. Jednak przyznam, że nie znałam jego potencjału. Pióro może odczytywać zakodowane teksty w książkach, zadawać pytania, opowiadać, śpiewać piosenki, a nawet nagrywać. Jego możliwości są naprawdę duże. Dla młodych czytelników książka z interaktywnym piórem to wspaniała zabawa. Przekonałam się o tym wówczas, gdy moja 5-letnia córeczka godzinami eksplorowała albikowe książki, wsłuchując się w polecenia dźwiękowe i odkrywając tajemnice danej opowieści. Dźwięk doskonale dopełnia treści ukryte w książce, będącej obiektem ilustracyjnym, bliskim picturebookowi [przyp. red. Forma książki skierowana najczęściej do najmłodszych dzieci. Często zawiera szczegółowe ilustracje. W publikacjach tych warstwa wizualna odgrywa nadrzędną rolę, a warstwa tekstowa jest w nich jedynie dodatkiem lub nie ma jej wcale]. Dlatego zależało mi na tym, aby moja książka była interesująca właśnie w sferze ilustracyjnej. Stworzyłam więc na rozkładówkach, w alternatywie do tekstów, własną obrazkową narrację, na wypadek gdyby pióro przez przypadek gdzieś się zawieruszyło i nie mogło odczytać ukrytych treści.
Kiedy wróciłaś do nas już z konceptem na całą książkę, Twoja wizja nas zachwyciła. Przybliż, proszę, pomysł, na którym oparte są Legendy.
Stworzyłam narrację na dwóch poziomach – osobno na poziomie tekstu i osobno na poziomie ilustracji. Te dwie sfery wzajemnie się dopełniają, tekst niekoniecznie znajduje odzwierciedlenie w ilustracjach, co czyni narrację wielowątkową. Układ głównych legend i krótszych opowieści ułożyłam według klucza: pór roku, wynikających z nich świąt oraz krain i regionów geograficznych, z których pochodzą. W sferze ilustracji stworzyłam kilka charakterystycznych postaci, inspirowanych dawnymi legendami i wierzeniami ludowymi, które na kolejnych kartach książki przeżywają własne przygody, skłaniając młodych czytelników i młode czytelniczki do rozwijania opowieści o nich. Ważnym aspektem tworzenia tej książki było też zaprojektowanie warstwy dźwiękowej. Poza treściami czytanymi przez lektorów w książce można odkryć polskie piosenki ludowe, które dopasowałam do legend, pór roku, miejsc i świąt.
Wydań legend jest bardzo wiele. Twoja książka różni się nieco od tych klasycznych. Opowiedz, Aniu, o tym, czym się wyróżnia.
Zanim przystąpiłam do pisania Legend i projektowania ilustracji, zrobiłam spory research. Wzięłam pod uwagę różne wersje polskich legend, spisanych na przestrzeni wieków, prześledziłam dawne wierzenia słowiańskie i przesądy ludowe, przesłuchałam pieśni, zapoznałam się z folklorem danych regionów.
Chciałam stworzyć nowoczesną, i też trochę zabawną, szczególnie w wersji ilustracyjnej, wersję polskich legend przeznaczoną dla dzieci. Tak wiele się zmieniło wokół nas. Od jakiegoś czasu ważnym nurtem w sztuce i literaturze, również w tej dziecięco-młodzieżowej, stają się herstorie [przyp. red. Historię przez stulecia tworzono z męskiego punktu widzenia, wydarzenia koncentrowano na losach mężczyzn, a losy kobiet rutynowo pomijano. Herstoria to trend w opowiadaniu historii ze szczególnym uwzględnieniem dziejowej roli kobiet.], dlatego postanowiłam wydobyć, uaktualnić i zmodyfikować niektóre żeńskie postacie, opierając się jednak na istniejących przekazach. Postacią opartą na literaturze, która może tu zaskakiwać, jest figura Złotej Kaczki, finalnie zmieniającej się w czarnoskórą księżniczkę. Mówiąc o modyfikacji żeńskich postaci, mam na myśli wybory moich bohaterek. Na przykład królewna Wanda nie rzuca się w głębiny wody, a odpływa, wybierając własną, świadomą drogę.
Ilustracje w Legendach zachwycają! Wszystkie są Twoim odręcznym dziełem. W jakiej technice powstały?
Praca nad warstwą graficzną książki była długa i bardzo żmudna. Najpierw powstał projekt – mapa rysunkowa książki, która z uwagi na wielość postaci i wątków pomogła mi się nie zgubić w tworzeniu całości. Następnie w technice mieszanej – akwareli i gwaszu – malowałam każdą postać z osobna, osobno też powstały tła, pejzaże i dekoracje. Potem tych kilkadziesiąt ilustracji wykonanych na papierze zostało zeskanowanych i wprowadzonych do pamięci komputera. W programie graficznym wycięłam wszystkie elementy ilustracyjne z białych teł i dopiero wówczas przystąpiłam do komponowania sześciu finalnych rozkładówek, które teraz można oglądać w książce.
Na jakich źródłach oparłaś się, pisząc treści do Legend?
Nieocenionym źródłem wiedzy stały się dla mnie opracowania Oskara Kolberga. Korzystałam też z opracowań etnograficznych na temat wierzeń i ludowych podań, czy bestiariuszy słowiańskich.
Technologia, która jest zastosowana w serii Czytaj z Albikiem, daje autorom dużo możliwości . Sprawia, że każda ilustracja może przemówić, a nawet zaśpiewać. Jaki Ty, Aniu, miałaś pomysł na jej wykorzystanie?
To prawda, zastosowana tu technologia daje dużo możliwości. Dźwięki, odgłosy, teksty legend, czytane przez znakomitego aktora Artura Barcisia, czy piosenki niezwykle wzbogacają książkę, czyniąc ją pozycją multimedialną. Obecnie dzieci są przebodźcowane przez nadmierne korzystanie ze smartfonów. Książki Czytaj z Abikiem są multimedialne, ale zabawa nimi nie przynosi takich negatywnych skutków jak korzystanie z urządzeń z ekranem. Pióro Albik czyni książkę interesującym obiektem do zabawy, samodzielnego poznawania i odkrywania ważnych treści. Ciekawym rozwiązaniem w serii Czytaj z Albikiem jest stopniowe odkrywanie wiedzy. To dziecko decyduje podczas lektury, czy odkrywa podstawowe treści, czy rozwiązuje mniej lub bardziej skomplikowane quizy. Oprócz włączenia do książki piosenek ludowych moim pomysłem na stworzenie dodatkowej narracji było napisanie dla wybranych bohaterów krótkich, czasem zabawnych dialogów. Kwestie te nadały postaciom charakteru. W książce zaproponowałam również ikonę z plusem, odsyłającą dzieci do samodzielnych, pozaksiążkowych działań. Na moich warsztatach artystyczno-edukacyjnych, które prowadzę od wielu lat, stosuję zasadę, że ilustracja ma inspirować i zachęcać do dalszych twórczych odkryć.
Jestem przekonana, że Legendy bardzo spodobają się fankom i fanom serii Czytaj z Albikiem. Nie są jednak Twoją jedyną publikacją kierowaną do dzieci. Opowiedz nam więcej o swoich projektach i o herstoriach, które stworzyłaś.
Od ponad 20 lat zajmuję się projektowaniem graficznym, literaturą i edukacją kulturalną. Stworzyłam w tym czasie wiele tytułów książkowych dla dzieci i młodzieży. Ostatnimi laty param się również twórczością literacką skierowaną do dorosłego odbiorcy.
Jeśli chodzi o projekty herstoryczne dedykowane młodym odbiorcom, to ważnym działaniem było stworzenie serii obrazów olejnych i tekstów literackich, które przybliżają dzieciom postacie polskich królowych. Kilka lat temu na bazie tych obrazów opublikowałam pierwszą w Polsce książkę o polskich władczyniach pod tytułem Poczet królowych polskich. Na jej kanwie wciąż są organizowane, popularne wśród nauczycieli, warsztaty artystyczne dla grup szkolnych. Powstała też dedykowana strona internetowa lovekrolowe.pl z darmowymi materiałami edukacyjnymi. W ciągu kilku ostatnich lat postacie polskich królowych stały się też bohaterkami wielkich murali. Przywracanie w pamięci zbiorowej sylwetek zapomnianych kobiet, ważnych w polskiej historii, wpisuje się we współczesny trend opowieści herstorycznych.
Aniu, bardzo dziękuję Ci za rozmowę i liczę, że stworzysz jeszcze dla nas jakiś projekt, a Legendy są wspaniałym początkiem współpracy.
Wywiad przeprowadziła Agnieszka Tylek