Zdobycie umiejętności czytania jest jednym z największych wyzwań przed jakimi stoją nasze dzieci. Nauka czytania to długofalowy proces, do którego dziecko musi się odpowiednio przygotować i dojrzeć. A my, rodzice, możemy mu w tym pomóc. Jak? Zabawą!
Warto do nauki czytania przygotowywać już dzieci dwuletnie. Ktoś pomyśli teraz, ale jak ja mam uczyć zbuntowanego dwulatka, który jeszcze nie posiadł w pełni umiejętności mowy, czytania? Kluczem jest słowo przygotowywać. Etap przygotowywania to proces, w którym wyposażamy dziecko w kompetencje do nauki właściwej. Nabywa ono wówczas zdolności i buduje struktury w mózgu umożliwiające mu tę naukę. Oczywiście praca z dwulatkiem będzie wyglądała zupełnie inaczej niż z sześciolatkiem. Nie ma tu raczej mowy o pracy z tekstami. W przypadku dzieci dwu i trzyletnich bardzo ważne jest, aby wspierać rozwój motoryki małej, czyli usprawniać ich rączki. Sprawność manualna dlatego jest tak istotna, ponieważ ośrodek mowy i kompetencji językowych w mózgu pozostaje w ścisłej zależności z obszarem motoryki małej. Jak zatem wspierać te predyspozycje? Poprzez zabawy plastyczne, takie jak malowanie, lepienie z plasteliny czy wyklejanki. Świetnie też sprawdzą się inne sensoryczne doświadczenia, jak na przykład zabawa glutkami, lub wspólne gotowanie. Dzieci dostarczają sobie wiele bodźców do układu nerwowego dotykając różnych konsystencji i faktur. Te doświadczenia są dla nich niezwykle cenne, wspierają bowiem właśnie rozwój mowy i kompetencji językowych.
Ważne też, aby w tym czasie oswajać dziecko z książką. Całkiem malutkim dzieciom można podsuwać książeczki grubostronicowe z obrazkami. Czytanie w wieku dwóch, trzech lat będzie polegało na wskazywaniu paluszkiem właściwej odpowiedzi, np. „pokaż lwa na obrazku”. Koncentrowanie się na obrazach statycznych (ilustracjach) jest bardzo ważną umiejętnością w całym procesie czytania, tym bardziej, że żyjemy w świecie przestymulowanym obrazami ruchomymi. Również samo obracanie stronic w książce jest doskonałym ćwiczeniem zręczności dla dwulatka.
W kolejnym etapie można przejść do właściwych ćwiczeń przygotowujących do nauki czytania. W wieku trzech, czterech lat można bowiem taką naukę rozpocząć. Metod nauki czytania jest kilka. Warto zainteresować się metoda szkoły krakowskiej, szerzej znaną jako metoda sylabowa. Według jej założeń naukę należy rozpocząć od poznania samogłosek: a, i o, u, i, y, a w następnej kolejności sylab z literami p, b,m l, np. ba, ma, mi, lo, bo, jak mówi autorka metody: sylaby to cegiełki, z których dzieci postawią mury. Wiele badań nad procesami uczenia się wskazuje, że dzieci dobrze przyswajają wiedzę będąc w ruchu. Dzieci uwielbiają aktywności fizyczne, a my w ich trakcie możemy przemycić do zabaw wiedzę na temat samogłosek. Na przykład możemy stworzyć grę, w której dziecko na nasze zawołanie skacze na narysowaną na kartce lub na chodniku kredą samogłoskę. Gdy samogłoski zostaną opanowane, do nauki dołączamy spółgłoski i nawet nie zdążymy się obejrzeć, jak nasze dziecko zacznie czytać sylaby. W metodzie krakowskiej porzucono naukę alfabetu i wyizolowanych literek, na rzecz sylab, z których składają się dla dzieci wyrazy. Sylaby możemy tworzyć wspólnie z dziećmi w trakcie zabawy z czegokolwiek co mamy pod ręką, na przykład z… warzyw, makaronu czy patyków znalezionych na spacerze.
Nieco starsze dzieci, które potrafią już odczytywać sylaby, można wrzucić na głębszą wodą i dać im krótkie czytanki. Czytanki w metodzie sylabowej treściowo są bardzo podobne do tych szkolnych, jednak różni je graficzny zapis – sylaby są pokolorowane, np. Mama ma lamę.
Dzieci skupiają w ten sposób wzrok na sylabie, a nie całym wyrazie. Jest im w ten sposób łatwiej czytać. To tak jakbyśmy podzielili 10 km dystans na krótsze odcinki, łatwiej wtedy przejść trasę, prawda? A jeśli już podchodzimy do procesu nauki czytania jak do pieszej wędrówki, to bądźmy przygotowani na zakręty, na to, że będzie pod górkę, lecz jeśli przygotujemy dzieci, damy im dobry start, to możemy być pewni, że pójdzie nam z górki.
Gotowość dziecka, do przyswojenia sylab można także stymulować poprzez zabawy z sekwencjami. Bo słowa to nic innego tylko sekwencje sylab. Na rynku można znaleźć wiele zestawów i zeszytów ćwiczeń z sekwencjami. Można też sięgnąć po prostu po kredę i tablicę lub kartkę i papier, na której narysujemy kolejno figury geometryczne: kwadrat, trójkąt, koło, kwadrat, trójkąt, koło, kwadrat… Zadaniem dziecka jest dorysowanie kolejnej sekwencji, czyli trójkąta i koła.
Jednak, co zrobić, jeśli trzylatek nie ma ochoty przyswajać sylab lub uczyć się sekwencji? Nic. Etap niechęci trzeba przeczekać. Według ministerialnych wytycznych dziecko ma czas na przygotowanie się do nauki do końca zerówki, natomiast na opanowanie sztuki czytania ma czas do końca edukacji wczesnoszkolnej, czyli w przypadku naszego systemu do końca 3 klasy szkoły podstawowej.
Jeśli dziecko jest zainteresowane nauką, zabawy wspierające naukę sprawiają mu przyjemność i jest ciekawy literek, można rozpocząć tę naukę w każdym wieku. Mitem jest także stwierdzenie, że jeśli nauczymy dzieci wcześniej czytać, to będą się nudziły w szkole. Według aktualnych założeń pedagodzy powinni tak dostosowywać materiał na lekcjach Edukacji Wczesnoszkolenej, aby uwzględniał on różnice w poziomie zaawansowania czytania dzieci.
Nie powinno się dziecka zmuszać do nauki, bo może wywołać to niechęć. Taka nauka nie powinna też trwać zbyt długo. Dla kilkulatka 15 minut zapoznawania się z sylabami to bardzo dużo.
Przede wszystkim, na każdym etapie musimy zadbać o miłość do książki. Jeśli będziemy czytać dzieciom, zaciekawiać je książkami, zachwycać ilustracjami i pokazywać, że książka może dać odpowiedź na każde z pytań, nauka czytania pójdzie jak z płatka, a za nią kolejne sukcesy naszych dzieci.
Tekst: Agnieszka Tylek